Tradycyjnie uważano, że do tłumaczenia tekstu technicznego niezbędna jest uprzednia znajomość problematyki, której on dotyczy. Np. Vollnagel cierpkie uwagi kieruje do niekompetentnych amatorów-tłumaczy. I jest tu oczywiście dużo słuszności. Wydaje się jednak, że dziś rzecz przedstawia się nieco inaczej. Z jednej strony technologia rozwija się w takim tempie, iż trudno znaleźć choć jednego specjalistę, który znałby ją w pełni (nawet w krajach anglojęzycznych). Z drugiej strony dostęp do materiałów informacyjnych dzięki Internetowi (w tym dzięki listom dyskusyjnym dla tłumaczy) jest tak ułatwiony, że praktycznie każdy może się dowiedzieć wszystkiego o technikach informatycznych.
Zdobycie niezbędnych kompetencji dawniej było kwestią wielu miesięcy (polegało m.in. na zbieraniu wszelkich dostępnych materiałów reklamowych, pisaniu bardzo uprzejmych listów do producentów oprogramowania itp.). Obecnie firmy i ośrodki naukowe skwapliwie dzielą się informacjami. Można zatem powiedzieć, że kompetentny tłumacz to niekoniecznie znawca tematu, lecz człowiek, który potrafi szybko z dowolnym tematem się zaznajomić. W istocie taka umiejętność jest rzadsza, lecz prędzej czy później trzeba ją zdobyć. Innymi słowy, idealnym tłumaczem jest osoba, która potrafi szybko się uczyć i w krótkim czasie staje się znawcą problematyki. Jednocześnie musi lepiej posługiwać się językiem ojczystym niż inni znawcy tematu. To po prostu redaktor i informatyk w jednym.
Teksty oryginalne bardzo często są wieloznaczne lub mętne. Jedną metodą rozstrzygania dylematów podczas lektury i tłumaczenia takiego tekstu jest znajomość problematyki oraz umiejętność wyławiania niespójności. niespójności i sprzeczności. Przekład, który jest pełen sprzeczności, twierdzeń wzajemnie się wykluczających, najczęściej jest po prostu błędny – tłumacz wybierał polskie odpowiedniki bez zastanowienia i bez pogłębiania swojej wiedzy.
Podsumujmy. Przed przystąpieniem do tłumaczenia (wzgl. już w jego trakcie) należy wyszukać odpowiednie informacje i zapoznać się z dostępnymi w Polsce publikacjami na ten temat. Czasem ta faza pracy jest najbardziej pracochłonna; jest to jednak niezbędny warunek poprawności przekładu. Nie jest to jednak warunek wystarczający; wiele tzw. fachowych tłumaczeń brzmi sztucznie, gdyż znajomość techniki nie zawsze idzie w parze ze sprawnością językową. Należałoby sobie życzyć, by fachowcy przystępujący do tłumaczeń pamiętali, że drewniany język jest wadą, a nie zaletą tekstu technicznego.
Świetny materiał. Ale też problematyczny. Co to jest wierność semantyczna i kto o niej decyduje? Jeden użytkownik? Grupa użytkowników? Grupa przypadkowa? Zdefiniowana diachronicznie?
Czy zakres pól semantycznych wyrażeń synonimicznych w jednym języku jest identyczny? A w dwóch różnych językach?
Kto decyduje — może uzus?
Zgadzam się z uwagami autora tego wpisu, ale programiści (albo „deweloperzy” — nie mogę w komentarzu przekreślić słowa) rzadko zaglądają do takich materiałów 🙂
W związku z tym uzus wśród programistów jest jaki jest.
Natomiast uzus wśród tych, którzy stosują programy napisane przez programistów jest czasem zupełnie inny niż programistów.