Przekład tekstów informatycznych na język polski

Obecnie do czynienia mamy z dwoma tendencjami w tłumaczeniu. Pierwsza polega na włączaniu wyrazów obcojęzycznych do polskiego tekstu (co kłóci się z wprowadzonymi przeze mnie regułami tworzenia nowych terminów). Zasady gramatyki polskiej wymagają, żeby odmieniać wszystkie wyrazy albo zgodnie z polską fleksją, albo zgodnie z fleksją języka obcego (jeżeli jest to język fleksyjny). Język angielski nie ma odmiany rzeczowników (poza zanikającym dopełniaczem), więc powstaje problem. Rozwiązuje się go czasem przez fonetyczne oddawanie słowa po polsku, które następnie odmienia się wedle polskich reguł (np. "fajl", "sajt", "serwer"). Większość jednak takich wynalazków jest całkowicie zbędna: słowa te mają dobre polskie odpowiedniki i nie ma potrzeby posiłkować się niezrozumiałą dla większości użytkowników komputerów łamaną angielszczyzną.

Przeciwnicy makaronizmu w języku polskim oddają polskimi terminami większość wyrazów obcojęzycznych, a więc wszystkie te terminy, które nie są neologizmami. Pozostawiają, oczywiście, bez zmian nazwy własne i identyfikatory funkcji systemowych, słowa kluczowe (np. main(), Microsoft Word itp.). Do tych słów dodają polski wyraz opisujący klasę, do której należy desygnat danej nazwy własnej. Piszą więc: "funkcja main()", "program Microsoft Word", "w programie Netscape Navigator", "przycisk Cancel". Zaletą tej metody jest ominięcie raf odmian nazw obcych przez przypadki, a również – ochrona znaków towarowych, które nie "degenerują się" do poziomu nazw pospolitych.

Należy dodać, że wielkie koncerny (np. Microsoft) zalecają tę drugą technikę. Oznacza to, że tłumacz zajmujący się swoją pracą profesjonalnie, chcąc nie chcąc, będzie tak własnie postępować.

Poza wspomnianą metodą często warto odwołać się do konstrukcji nazwa ogólna + "typu" + nazwa własna (względnie rzeczownik obcojęzyczny). I tak, zamiast odmieniać słowo "exploit" przez przypadki, możemy napisać tak:

System należy chronić przed programami typu exploit.

W wypadku polszczonych nazw własnych warto zajrzeć do Słownika nazw własnych Jana Grzeni (PWN, Warszawa 1998), gdzie np. na s. 358 czytamy:

UNIX [Juniks a. Uńiks] <>, D. Uniksa, Ms. Uniksie a. Unix D. Uniksa, Ms. Uniksie.

Z czego wynika: (1) niepoprawne są formy "Unixie" i "Linuxie" – przy polszczeniu "x" w przypadkach zależnych przechodzi w "ks"; (2) słownik nie dopuszcza odmiany słowa "UNIX" jak skrótowca, tzn. UNIX-a, w UNIX-ie itp.

To nie jedyna pułapka. Weźmy niewinną nazwę "Macintosh". Otóż, zgodnie ze słownikiem, należy ją pisać dużą literą tylko wóczas, gdy oznacza ona markę. W wypadku pojedynczego komputera piszemy: "macintosh" (np. "kupiłem dwa macintoshe"). Podobna zasada dotyczy zresztą również marek samochodów.

Bardziej oczywista jest pisownia przymiotników urobionych od nazw własnych. Oczywiście, zgodnie z regułami polskiej ortografii, piszemy "linuksowy", a nie "Linuksowy". Trudniejszym przypadkiem jest przymiotnik pochodzący od nazwy PostScript; jedyną poprawną pisownią jest "postscriptowy" (por. J. Grzenia, dz. cyt., s. 299).

Warto przy okazji zaznaczyć, że w tekstach informatycznych często spotyka się nazwy klawiszy, funkcji, opcji menu. W tłumaczeniu dobrze wyróżniać takie nazwy w sposób jednolity. I tak w Wydawnictwie RM nazwy klawiszy pisze się w nawiasach kwadratowych, np. [Tab]. Nazwy funkcji zazwyczaj oznaczane są kursywą lub czcionką Courier, zaś opcje menu, nazwy okien dialogowych – drukiem wytłuszczonym lub czcionką Helvetica. Rzecz jasna, to tylko przykładowe metody jednolitego wyróżniania takich nazw własnych; podkreślam jedynie, że warto stosować konsekwentną notację.

2 odpowiedzi na “Przekład tekstów informatycznych na język polski”

  1. Świetny materiał. Ale też problematyczny. Co to jest wierność semantyczna i kto o niej decyduje? Jeden użytkownik? Grupa użytkowników? Grupa przypadkowa? Zdefiniowana diachronicznie?
    Czy zakres pól semantycznych wyrażeń synonimicznych w jednym języku jest identyczny? A w dwóch różnych językach?

    1. Kto decyduje — może uzus?

      Zgadzam się z uwagami autora tego wpisu, ale programiści (albo „deweloperzy” — nie mogę w komentarzu przekreślić słowa) rzadko zaglądają do takich materiałów 🙂

      W związku z tym uzus wśród programistów jest jaki jest.

      Natomiast uzus wśród tych, którzy stosują programy napisane przez programistów jest czasem zupełnie inny niż programistów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *